Zresztą i sam artysta, gdy pod koniec życia wrócił do podobnego tematu, nie potrafił wznieść się na poprzednie wyżyny mistrzostwa. Jego Śmierć błogosławionej Ludwiki (z 1674 r.) z kościoła San Francesco a Ripa, wprawdzie zgodnie z założeniami kontrreformacji przedstawia zgon jako radosne wyzwolenie, ale nie posiada już tej ekspresji, jaką odznacza się grupa św. Teresy. Natomiast rozpięte nad Ludwiką „stiukowe niebo z waty” z postaciami cherubinów świadczy o tym, jak w ciągu dwudziestu lat w twórczości tego samego artysty zaznaczała się ewolucja w kierunku spiętrzania efektów dekoracyjnych.
Bernini stał się również propagatorem marmurowych biustów portretowych. Liczne wykonane przezeń popiersia, poczynając od kardynała Scypiona Borghese, a na Ludwiku XIV kończąc, odznaczają się wnikliwą obserwacją modela, niekiedy wyraźną psychologizacją, a czasem wykonane są z dużym temperamentem. Takim właśnie jest biust portretowy księcia Modeny, Francesca I d’Este (z 1651 r.) – niewątpliwie najlepszy portret trójwymiarowy doby baroku: twarz modela zwrócona w trzech czwartych ku widzowi, oko- łona wielką peruką, zdradza istotną dumę i pychę tego barokowego księcia, który – jak pisze Kazimierz Chłędowski w książce Rzym, ludzie baroku – „nadymał się jak paw i na niższych od siebie spoglądał z pogardą”. Pancerz modela udrapował rzeźbiarz płaszczem, jakby rozwianym przez wiatr i świetnie harmonizującym z fantazyjną peruką (ił. 17). Dodać by można, że biust ten robiony był nie z natury, lecz na podstawie przysłanego z Modeny portretu, co tak utrudziło Berniniego, iż nigdy już nie podjął się wykonania biustu portretowego na podstawie podobizny malarskiej – a tak przecież postępowała większość ówczesnych rzeźbiarzy.