Gdy nadchodzi koniec wakacji rodzice liczą każdą złotówkę, którą mają w portfelu i stresują się tym czy będą mieli wystarczająco pieniędzy na to aby kupić wszystkie niezbędne rzeczy do szkoły. Dobrym rozwiązaniem są używane podreczniki szkolne i z ręką na sercu muszę przyznać, że sam z niego korzystałem i nie widzę w tym nic ujmującego godności. Problem z używanymi rzeczami mają tylko te osoby, którym w życiu nigdy nic nie brakowało i wszystko zawsze dostawały na tacy pod nos. Dzieci w szkołach są okrutne i mogą naśmiewać się z używanych książek, ale nie będą one przecież jakoś strasznie zniszczone. Tego typu literaturę można nabyć w dobrej jakości przy niskiej cenie co jest nieamowitą zaletą. Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę fakt, że podreczniki szkolne stają się nieaktualne każdego kolejnego roku i trzeba je wymieniać dlatego też nie widzę większego sensu w kupowaniu co rusz nowych książek, których i tak będziemy później musieli się pozbyć. Podręczniki z poprzedniego roku zostawia się tylko wtedy kiedy ma się rónież młodsze dziecko, ale życie w Polsce nauczyło mnie tego, że program szkoleniowy może zmieniać się z roku na rok i książka, która kiedyś obowiązywała dzisiaj już niekoniecznie może nadawać się do użycia. To jest słaba opcja ze strony polityków stojących u szczytu władzy, ale zwykły szary człowiek nie może nic z tym zrobić nawet jeżeli by bardzo chciał. Biorąc pod uwagę powyższe argumenty uważam, że podreczniki szkolne, które nie zostały kupione w księgarni to wciąż dobry wybór.