Wpływy flamandzkie odnajdziemy przede wszystkim w innej, o wiele liczniejszej grupie obrazów XVI w. – w portretach. Tematy są tu całkowicie odmienne, rzeczywiste: nastrój również inny, ponieważ ta rzeczywistość odtwarzana jest w duchu ścisłej prawdy. Przez długi czas przypisywano je wszystkie jakiemuś na pół mitycznemu artyście – Janetowi Clouet. Poszukiwania archiwalne pozwoliły ustalić szereg osób: dwóch Clouetów, przede wszystkim ojca Jana i syna Franciszka, Corneille’a de Lyon, braci Piotra i Stefana Dumonstier, Franciszka Quesnel itp. Ale mało jest ścisłych atrybucji. Większość tych portretów to tzw. crayons, tj. zwyczajne rysunki wykonywane ołówkiem, często przeciągnięte pastelem. Są to najciekawsze, najbardziej ekspresyjne dzieła: sama tylko głowa, ale uchwycona na gorąco. Defiluje przed nami dwór ostatnich Walezjuszy. Niestety, dzieło oryginalne, powtarzane w dużej ilości egzemplarzy, staje się wreszcie mdłe i przeżywa się. Te rysunki ołówkowe stanowiły dzieło dla siebie albo też były szkicami przygotowawczymi, które służyły autorom do opracowania „oficjalnych“ portretów: popiersi, pełnych postaci lub nawet konnych wizerunków. Są to obrazy zbyt często bardziej interesujące dla kostiumologii niż dziejów duszy ludzkiej. Jean Clouet był, być może, autorem wielkiego portretu Franciszka I z Luwru, popularnego wizerunku tego króla. Luwr posiada jeden pewny obraz François Cloueta, datowany i sygnowany portret aptekarza Piotra, Quthe (1568). Związki całej tej grupy dzieł ze sztuką niderlandzką są widoczne. Clouetowie byli z pewnością cudzoziemcami, przybyłymi prawdopodobnie z Niderlandów, być może z Brukseli. Corneille de Lyon nazywał się w rzeczywistości Cornelis de la Haye. Jednakże nie ma u nich gorącego flamandzkiego kolorytu. Niektóre zestawienia zdradzają nawet wpływy włoskie. Ale w swej istotnej treści sztuka ich, o niezmiernej uczciwości, o prawdzie graniczącej z okrucieństwem, kontynuuje francuską tradycję portretową, taką jaka ustaliła się od Jana Dobrego i poprzez dzieła Fouqueta.