Importerami sztuki Berniniego na gruncie austriackim byli przede wszystkim rzeźbiarze pochodzenia włoskiego. Do nich należał Lorenzo Mattielli (1680/86-1748), który od roku 1714 jako rzeźbiarz współpracował z Fischerem von Erlach, dekorując wznoszone przez niego pałace wiedeńskie. Najwybitniejszym dziełem wiedeńskim Mattiellego jest fontanna w pałacu Schönbrunn, wzorowana wyraźnie na rzymskich fontannach Berniniego. Również z lekcji tego artysty, nawet tematycznie, korzystał Mattielli, wykonując grupy Apollina i Dafne czy Plutona porywającego Prozerpinę (portal pałacu Schwartzenbergów). Po śmierci Fischera wyjechał do Drezna.
Najzdolniejszym, a może i najsamodzielniejszym rzeźbiarzem na terenie krajów habsburskich był Georg Raphael Donner (1693-1741), pracujący zarówno w Austrii, jak i na Węgrzech (na terenie dzisiejszej Słowacji). Jako młodzieniec odbył kilkuletnie studia we Włoszech, nic więc dziwnego, iż początkowo znalazł się pod wpływem twórczości Berniniego, z której jednak dość szybko potrafił się wyzwolić: rzeźba jego staje się antyczna w treści i klasycystyczna w formie.
Po powrocie do kraju najpierw pracował w Salzburgu, gdzie wykonał wiele postaci marmurowych dla tamtejszego zamku Mirabell. W roku 1728, powołany przez miejscowego arcybiskupa, przybywa na kilka lat do Bratysławy, gdzie podejmuje się wykonania rzeźb ołtarzowych dla kaplicy św. Jana Jałmu- żnika przy katedrze. Jego anioły ołtarzowe, niezwykle statyczne, mają w sobie coś z posągów antycznych Apollina i Hermesa. Natomiast zupełnie innym dziełem jest posąg św. Marcina (il. 102), wykonany w ołowiu (w latach 1733-1735), pierwotnie dla ołtarza głównego w katedrze bratysławskiej. Zgodnie z legendą, Marcin pokazany został jako jeździec obcinający połę swego płaszcza, by okryć nią nagiego żebraka. Kompozycja to na wskroś barokowa: koń wspięty jak w posągu Konstantyna Wielkiego, który wykonał Bernini, naga postać żebraka, o ciele raczej atlety, ułożona została kontrapostowo i stanowi wyraźne przeciwieństwo szczupłej postaci młodzieńca, ukazanego zresztą w ubiorze huzara węgierskiego. Jeden z niemieckich historyków sztuki tak się o tym posągu wyraził: „Sw. Marcin Don- nera […] nie jest triumfatorem […], lecz przyjacielem ludu. Elegijny w nastroju, miękki w ujęciu, posiada wdzięk jakiegoś księcia z wiedeńskiej operetki.”