Był to zresztą rys znamienny dla całej ówczesnej arystokracji angielskiej, który doskonale umiał podkreślić malarz. Jego portrety książąt, hrabiów i lordów, jeśli nie przedstawiają pyszałków, to w każdym razie uderzają owym dystansem, jakim w życiu starali się oni odgrodzić od tłumu. Zdarzają się wyjątki, jak np. Portret lorda Whartona, ale malując tego wytwornego młodzieńca, widział w nim malarz raczej wspomnienie własnej młodości. Snobizujący się malarz portrety tych zimnych, odpychających wielmożów malował z lubością. Jakżeż musiał być dumny, gdy portretowany przezeń hrabia Bristol pozwolił mu się uwiecznić obok siebie na jednym płótnie.
Triumfy te jednak przerwała siła wyższa. Zadawniona gruźlica w klimacie angielskim odezwała się z całą siłą, postępując milowymi krokami i odbijając się ujemnie na twórczości ostat- nich dwóch lat życia artysty. Zmarł w Londynie w czterdziestym trzecim roku życia, rok po śmierci Rubensa.
Współcześni – zarówno Flamandowie, jak i Anglicy – oceniali bardzo wysoko twórczość van Dycka. Dziś pozycja malarza nie jest tak wysoko oceniana z perspektywy historycznej – przyznaje mu się doskonałą technikę przy braku wyobraźni. Natomiast świetne są jego szkice i rysunki, których pozostało mnóstwo, zwłaszcza z okresu młodzieńczego.
Inaczej było z drugim rywalem Rubensa, Jacobem Jordaen- sem (1593-1678). W roku 1615 został wyzwolony na mistrza, a gdy miał lat 28, korporacja artystów w Antwerpii powołała go na przewodniczącego. Fakt ten podkreślamy dlatego, że Jordaens, w przeciwieństwie do van Dycka i Rubensa, nie szukał protektorów i klientów w szeregach arystokracji, lecz przez całe życie związany był z mieszczaństwem. Ponieważ pragnął we wszystkim dorównać Rubensowi, nawet zewnętrznie (sądząc z autoportretu, charakteryzował się na Piotra Pawła) – uprawiał tematykę wielostronną: portret, malarstwo sakralne, mitologiczne, rodzajowe, pejzaż. Idąc śladami Rubensa, poszczególne tematy podejmował wielokrotnie, za każdym razem traktując je nieco inaczej (np. Pokłon Trzech Króli, Satyr wśród chłopów, Zapusty).