Portrety pojedyncze tego malarza nie odznaczają się głębią psychologiczną, lecz zdradzają wielki zmysł obserwacji. Często jest tam podpatrzony jakiś gest czy poza właściwa modelowi: Willem van Heythuysen, niezwykle żywy, został pokazany kiedy huśta się w krześle z nogą założoną na nogę, a w ręce trzyma trzcinę: właściciel browaru Claes Duyst van Voorhut jest tak pewny siebie, ręką tak dumnie podparł się w bok, jakby był co najmniej Scypionem Borghese z rzeźby Berniniego. Portret piastunki z dzieckiem, utrzymany w pięknym kolorycie rdzawozłocistym, jest nie tylko drobiazgowo odtworzonym studium tkaniny, ale do pewnego stopnia i sceną rodzajową: piastunka zabawia dziecko piłką, by się nie kręciło i pozowało spokojnie.
Najciekawsze portrety Halsa powstawały nie na zamówienie, lecz z własnej inwencji malarza. Są to zazwyczaj postacie anonimowe, świetnie podpatrzone, będące jakby uogólnieniem pewnych cech ludzkich, ale jednocześnie posiadające specyficzne znamiona indywidualne. Hals był sangwinikiem, człowiekiem wesołym, nie stroniącym od śmiechu i zabawy, skłonnym do wypitki i wybitki – dlatego może najlepszymi jego portretami są te, które mógł potraktować na wesoło czy z szelmowskim uśmiechem. Świetnie malowany Błazen z gitarą, w bardzo swobodnej pozie, śmieje się szeroko, „całą gębą”, ale w tej postaci jest cośtakiego, że nie przestając się śmiać, błazen gotów jest – zda się – w każdej chwili rąbnąć kogoś w głowę trzymaną w ręku gitarą.
Pijak – to świetne studium nałogowego alkoholika z obrzękłą twarzą, czerwonofioletowym nosem i zapuchniętymi oczami. Niewątpliwie żałosna postać, ale nie potraktowana z odrazą, lecz raczej ze współczuciem.