Szkoła andaluzyjska odznaczałaby się więc doskonałością plastyczną i intensywną ekspresją dzieł, które do niej należą. Należy wyróżnić pracownie w Sewilli, Grenadzie, Maladze: ale dalecy jesteśmy od ostatecznej klasyfikacji i atrybucji. W Sewilli najwybitniejszą postacią jest Martines Montanés (1568 -1649), choć obok niego coraz wyraźniej zarysowuje się indywidualność jego ucznia, Juana de Mesa. Było tu więcej specjalizacji jak w Kastylii. Rzeźbiarz musiał szukać współpracowników dla wykonywania polichromii: takim dla M. Montanesa był w początkowym okresie twórczości Fr. Pacheco (teść Velasqueza, także wybitny malarz). Wielki ołtarz rzeźbiony z kościoła S. Isidore del Campo w Santiponce koło Sewilli (1609 -1612) jest jednym z najwspanialszych dzieł rzeźby hiszpańskiej. Trudno byłoby nie uznać, że panuje w nim, zwłaszcza w Pokłonie pasterzy, prawie klasyczne poczucie umiaru i harmonii. Może jest tak dlatego, że Sewilla – ojczyzna Pacheco i Velasqueza, jest ośrodkiem nauki, przesiąkniętym w okresie baroku tradycjami humanizmu. Stąd pochodzi, jeśli nie pewien dualizm, to w każdym razie pewne skomplikowanie obrazu twórczości Montanesa. Chrystus del Gran Poder, posąg procesyjny wykonany dla bractwa religijnego, wyraża ból fizyczny, na który żywiołowo reagowała pobożność ludu: Ukrzyżowanie z Hostią dla klasztoru kartuzów (dziś w katedrze w Sewilli) – doskonałość fizyczną, ciało młode >i piękne, a wyraz bólu prawie tylko wewnętrzny. Tak liczne u Montanesa posągi świętych, jak figury świętych u Zurbarana, zawsze odznaczają się głębią wewnętrznego życia: można to nazwać ekstazą, ale bez upadków duchowych – rozum nie przestaje panować nad człowiekiem: gdyby było inaczej, mistycy hiszpańscy nie byliby tak doskonałymi organizatorami. Artysta śpiewa też hymny na cześć Marii zarówno radosne, jak w Niepokalanie Poczętej i Purissima, które dziesięciokrotnie odtwarza będąc w tym względzie poprzednikiem Murilla, jak i przedstawiające ból matczyny: do niczego współczesnego artyście nie da się przyrównać tępa, nieruchoma, bezwolna głowa Marii, w której cierpienie zabiło wszelki ruch i zmąciło wzrok (Londyn, Victoria-Albert Mus.: Berlin, Kaiser-Friedrich Mus.).
Alonso Cano (1601 – 1667) działał w Grenadzie, a Pedro de Mena (1628-1688) w Maladze. Sporne są atrybucje wielu rzeźb tych dwóch artystów: nic dziwnego, zważywszy że, jak się zdaje, wspólnie czasem pracowali. Obaj są wyrazicielami baroku pełnego egzaltacji! Alonso Cano aż do halucynacji posunął wyraz cierpienia fizycznego w rzeźbie, podobnie jak to zrobił pokrewny mu pod tym względem Valdes Leal w malarstwie. Ścięta głowa jest wspólnym tematem obydwu artystów. Głowy św. Jana Chrzciciela (katedra w Grenadzie) nie można zapomnieć: twarz przezroczysta, oczy wpół przymknięte, wargi zbladłe, nabiegła krwią szyja i usta otwarte krzykiem wiecznego przekleństwa. Ale gdy chodzi o Marię, artysta lubi ją przedstawiać pełną wdzięku, wesołą, ujmującą. Pedro de Mena, przeciwnie, wyraża równie żywo, ale bardziej powierzchownie niż Montanés, cierpienia Matki i pozostawia również niezwykłe przykłady mniszej ekstazy. Jego posągi św. Brunona i św. Franciszką rzutują postacie Zurbarana w przestrzeń trójwymiarową.